poniedziałek, 25 maja 2015

Rozdział IV


- Krzysiu nie obraź się, ale nie chce na razie o niej gadać, bo mam jej dość i to nawet nie wiesz jak bardzo. O to tutaj, już jesteśmy na miejscu. Przepraszam za kłopot i do zobaczenia.
- No co ty to żaden kłopot, a sama przyjemność. Przynajmniej wiem gdzie mieszkasz i jak nie będę mógł zadzwonić to przyjadę.- uśmiechnął się.- Ja muszę już lecieć się uczyć. Cieszę się, że cię poznałam i do zobaczenia.
- No leć, leć. Jakby się coś działo to wiesz gdzie mnie znaleźć, tutaj masz mój i Iwony numer telefonu i dzwoń kiedy będziesz tego potrzebowała. Nie ważne która będzie godzina ok ?
- Ok i jeszcze raz bardzo wam za wszystko dziękuje.- dałam mu buziaka w policzek i wysiadłam z auta. Weszłam do domu rozebrałam się i poszłam do siostry. Zdziwiłam się, bo w domu nikogo nie było,
a siostra spała u siebie w pokoju.- No nie ona znowu zostawiła ją sama w domu, jej się już całkiem popierdzieliło w głowie. A jakby się coś stało? Tego już za wiele- pomyślałam i zadzwoniłam do MOPS-u.- Dobry wieczór. Przepraszam, że tak późno dzwonię, ale mam bardzo ważną sprawę. Chodzi o moją rodzinę. Moi rodzice biorą rozwód, mama zdradza ojca i to przez to. Moja matka chce odebrać ojcu moją siostrę, do nowego domu i do nowego faceta, ale ona jest nieodpowiedzialna. Kolejny raz zostawiła moją 5-letnią siostrę samą w domu. Ja dopiero wróciłam i gdy weszłam do domu nikogo nie było, a siostra śpi u siebie w pokoju. Czy to jest odpowiedzialne? No raczej nie sądzę, dlatego chciałabym, żeby pani tu przyjechała i to zobaczyła sama na własne oczy. Nasz tata jest teraz w delegacji bo pracuje, a wróci dopiero jutro na rozprawę. Chciałabym, żeby pani tu przyjechała, bo to już nie pierwszy raz się zdarzyło  i po tym moja matka nie powinna zabrać mi siostry. Jak ona ją zabierze to ja jej już nigdy nie zobaczę.
- Dobrze zaraz przyjadę, proszę się uspokoić.
- To ja czekam na panią.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.- no i się rozłączyłam. Długo nie czekałam na panią
z MOPS-u, bo zjawiła się po 5 minutach. Zobaczyła, że jesteśmy same, że matki nie ma. Rozmawiałyśmy dość długo. Pani Dorota, bo tak miała na imię powiedziała, że zjawi się jutro na rozprawie i opowie co tu zastała. Podziękowałam jej za pomoc. Pani Dorota została
z nami na noc. Moja matka nie wróciła na noc w ogóle. Rano tata już był w domu, trochę był zdziwiony, że pani z MOPS-u jest u nas opowiedziałam mu wszystko. Strasznie się zdenerwował. Wszyscy razem pojechaliśmy do sądu. Madzie zostawiliśmy u babci. W sądzie moja matka się spóźniła, zresztą jak zawsze. Przyszła z tym swoim fagasem strasznie zadowolona. Znowu są razem. Ciekawa będę czy będzie taka zadowolona po rozprawie. Tak jak myślałam, matce mina zrzedła jak powiedziałam sędziemu o wczorajszym zajściu. Zaczęła mnie oskarżać, że sobie to wymyśliłam, ale wtedy weszła pani Dorota i wszystko to potwierdziła. Matka udając, że się tego nie dopuściła, że to kłamstwo rozryczała się, ale sędzia nie nabrał się na to. Po przerwie sędzia ogłosił rozwód rodziców, Madzia zostaje z tatą i ze mną
a matka ma ograniczone prawa rodzicielskie i musi płacić alimenty na wychowanie mnie i Madzi. Mi ma płacić dopóki będę się uczyć,
a potem już nie czyli do 25 roku życia i Madzi też. Matka nie dostała nic, żadnej części majątku dom i samochody są nasze jeden jest mój. Tata obiecał, że dostane samochód matki, bo ona już go nie będzie miała. Jednym słowem nie dostała ani grosza. Po rozprawie podziękowałam pani Dorocie za pomoc, ona powiedziała, że co jakiś czas będzie nas odwiedzać i jeśli matka nie będzie nam płaciła alimentów mamy się do niej zgłosić. Tata i ja pojechaliśmy po Madzie. Byliśmy strasznie szczęśliwi. Matka miała się dzisiaj wyprowadzić.
- W końcu skończy się męka z nią.- pomyślałam. Co prawda to była moja matka, ale po tym co robiła straciła to stanowisko i to bardzo dawno. Zabraliśmy Madzie od babci
i pojechaliśmy do siebie do domu. Rzeczy matki już nie było to znaczy, że już się wyniosła . I dobrze przynajmniej nie muszę już na nią patrzeć. Tata miał trochę żalu do mnie, że nie zadzwoniłam do niego i mu o tamtej sytuacji nie opowiedziałam. Ale wytłumaczyłam mu, że po ostatniej rozmowie z nią rzuciłam telefonem, bo się zdenerwowałam i telefon się roztrzaskał i nie miałam jak,
a z domowego od razu zadzwoniłam do pani z MOPS-u.
I dzięki niej matka została z niczym. Od zawsze dla niej liczyły się tylko pieniądze. No, ale zapomnijmy już o mojej matce, znaczy ja nie mam matki. Poszłam do siebie do pokoju i dalej się uczyłam, bo miałam ważny sprawdzian jutro. Tata siedział z siostrą i bawił się z nią, żeby mała nie przeszkadzała mi w nauce. Po obiedzie tata wziął siostrę i poszli na spacer, bo była piękna pogoda. Ja wzięłam swoje książki i poszłam do ogrodu. Zamknęłam drzwi frontowe i usadowiłam się na huśtawce. Siedziałam długo nad książkami, ale musiałam sobie zrobić przerwę. Usłyszałam, że ktoś otwiera furtkę. Wstałam i poszłam przed dom z myślą, że to tata z siostrą, ale jakie było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam rodzinę Ignaczaków, ale bez Iwony. Jak się okazało miała ważne spotkanie, a Krzysiowi nudziło się w domu.- Kogo moje oczy widzą. Cześć maluchy.
- Cześć ciocia. Stęskniliśmy się za Tobą.
- No ja za wami też urwisy. Chodźcie usiądziemy sobie na tyle ogrodu.
- Nie przeszkadzamy ci, bo widzę, że się uczyłaś.
- Nie i tak właśnie miałam zrobić sobie przerwę bo mózg mi pęka od nadmiaru wiedzy.
- Bardzo śmieszne Milena no naprawdę. Jaki ty przykład dajesz moim dzieciom?
- No co niech wiedzą, że co za dużo to nie zdrowo.
- Hahahah bardzo śmieszne. Mam dla ciebie prezent. Ode mnie
i Iwony no i dzieciaków.- powiedział i wręczył mi pudełko.
- Krzysiek, ale ja nie mogę tego przyjąć.
- Możesz, możesz ,a nawet musisz, bo Iwona i ja się obrazimy.
- No dobra, ale i tak mi jest głupio, bo ja nie chce od was żadnych prezentów.- wzięłam do ręki to pudełko i otworzyłam. Moim oczom ukazał się nowy telefon, a dokładniej nowy IPhone 6. Nie wierzyłam- Igła ja nie mogę to jest zbyt drogi prezent.
- Nie przesadzaj, to jest prezent od nas i nie przyjmujemy zwrotów.
- No dobra, ale proszę mi szybko teraz tu mówić kiedy w waszej rodzinie są święta typu urodziny, rocznice i tym podobne.- I tak minęła nam godzina rozmowy. Później pobawiliśmy się jeszcze
z dziećmi. W między czasie wróciła moja siostra i tata. Ja zabrałam dzieci i poszliśmy się dalej bawić, a Igła rozmawiał z moim tatą. Wieczorem dzieci były zmęczone więc Igła zapakował ich do samochodu i pojechali, a Madzia poszła się wykąpać i od razu zasnęła. Ja też szybko poszłam spać, po takich wrażeniach.
Następnego dnia wstałam po 7 do szkoły miałam na 8 ale to niedaleko więc jeszcze zdążę. Wykonałam poranną toaletę, ale śniadania już nie zdążyłam zjeść. Spakowałam szybko do torby zeszyty i pobiegłam do szkoły. Wbiegłam równo z dzwonkiem, dobrze że nasza szkoła jest mała to szybko byłam pod salą. Na szczęście nauczycielka jeszcze nie przyszła. W tym roku nauczycielki strasznie się czepiają jak ktoś się spóźnia na lekcje. Lekcje skończyłam o 14:10 wychodząc ze szkoły zorientowałam się, że dzisiaj jest piątek, a więc jutro jest mecz. Wracałam, jak zawsze po lekcjach do domu spacerkiem, bo teraz mi się nigdzie nie spieszyło, bo tata miał odebrać siostrę z przedszkola. Gdy byłam już pod domem zadzwonił mój telefon. Zobaczyłam zdjęcie Igły- Ciekawe kiedy wpisał mi swój numer i zrobił to zdjęcie.- pomyślałam. Szybko odebrała.- Hej Krzysiu, co tam ?
- …
- No to pewnie ja już właśnie jestem w domu, to przywieź je.
- …
- Nie ma problemu, chętnie z nimi zostanę, a ty jedź spokojnie na trening, tylko zadzwoń do Iwony i jej powiedz, że dzieciaki są u mnie żeby się nie martwiła.
- …
- No to do zobaczenia.- rozłączyłam się i poszłam się przebrać. Taty
z Madzią jeszcze nie było. Zbiegłam po schodach na dół do kuchni, bo trzeba było zrobić coś na obiad, bo zaraz pewnie wróci tata
z małą, a jeszcze będzie Seba i Dominika. Pomyślałam, że zrobię spaghetti. Wyciągnęłam z zamrażarki mięso i położyłam na patelni, żeby się rozmroziło. Po 30 minutach mięso się rozmarzło
i podsmażyłam je, a następnie wzięłam się za krojenie warzyw do sosu. Gdy już prawie skończyłam, usłyszałam dzwonek do drzwi. Wytarłam ręce i poszłam otworzyć drzwi. Nie był to nikt inny jak Igła z dziećmi.- Cześć, chodźcie wejdźcie.
- Milena ja już musze uciekać, bo Kowal mi głowę urwie jak się spóźnię na trening, jeszcze raz wielkie dzięki, że się nimi zajmiesz.
- Nie ma sprawy, zawsze możesz na mnie liczyć. I tak nie mam dzisiaj treningu i nic do roboty więc spoko. Leć bo się spóźnisz i nic się nie martw.
- Dzięki. Wpadnę po nich zaraz po treningu.
- Spoko pa.- powiedziałam, ale już sama do siebie bo Igła zniknął
w samochodzie i odjechał. Zamknęłam drzwi i poszłam do dzieciaków.- No to co robimy urwisy?
- Ja bym się w coś pobawił.-powiedział Seba.
- No to ja mam propozycję, ale tylko chwilową, bo zaraz przyjdzie Madzia z przedszkola to teraz sobie pograjcie na playstation move,  ja skończę obiad i zjemy, a później się pobawimy w co będziecie chcieli co wy na to?
- TAK !-krzyknęli obydwoje.
- No to już włączam.-włączyłam i poszłam do kuchni. Nastawiłam wodę na makaron i podświeciłam pod mięsem, a do niego dorzuciłam warzywa. Trochę je podsmażyłam, a następnie dodałam przecieru pomidorowego. Pogotowało się trochę i doprawiłam już ostatecznie
i sos był gotowy. W między czasie wrzuciłam makaron i on też już był gotowy. Odcedziłam i nakładałam na talerze. Gdy miałam iść wołać dzieciaki to do domu wrócił tata i Madzia. Zawołałam wszystkich do kuchni i zajadaliśmy spaghetti. Dzieciaki szybko zjadły i poszły się bawić, ja posprzątałam i dołączyłam do nich. Bawiliśmy się świetnie, nawet nie wiem kiedy było już ciemno na polu. Bawiliśmy się
w chowanego i graliśmy w planszówki. Te dzieciaki są super, mają tyle energii. Nie wiem skąd. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu pobiegłam szybko na dół do kuchni po niego i nie patrząc kto dzwoni szybko odebrałam.- Halo…
- …
- Nie wszystko w porządku tylko bawiłam się z dzieciakami i biegłam teraz do telefonu. A co tam ?
- …
- Dobra to ja ich przywiozę na hale nie ma problemu. Fotelik dla Dominiki się znajdzie a Seba to już duży chłopak. Zaraz będziemy jechać.
- …
- No pa, pa do zobaczenia.- i rozłączyłam się.- Dzieciaki chodźcie na dół.- zawołałam ich i po chwili się ubieraliśmy. Madzia została z tatą, bo była już zmęczona po tych wszystkich zabawach zresztą małe Ignaczaki też. Zapakowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy na Podpromie. Na mieście ruchu nie było. Sebastian dotrzymywał mi towarzystwa, ale Dominika zasnęła. Pod halą byliśmy po 15 minutach. Wysiedliśmy z Sebastianem z samochodu. Dominikę wzięłam na ręce. Nie obudziła się na szczęście. I weszliśmy do hali, ochroniarz nas rozpoznał i przepuścił. Weszliśmy na halę, ale było już cicho. Zobaczyliśmy, że chłopaki siedzą i rozmawiają z trenerem. Po cichu podeszliśmy w ich stronę. Krzysiek nas zauważył, ale pokazałam mu, żeby się nie przejmował i słuchał, bo wszystko jest pod kontrolą.
Z Dominiką usiadłam na krzesełkach, a Seba pobiegł do Igły. Trener Kowal zakończył trening, a libero szybko podbiegł do nas.-Milena przepraszam cię, ale widzisz trening nam się przeciągnął.
- Nie ma problemu, świetnie się bawiliśmy i możesz częściej ich podrzucać, bo moja siostra pewnie już śpi jak Dominisia.
-Dobra to ja lecę się szybko przebrać i już ich zabieram.- i pobiegł. Seba wziął sobie piłkę i odbijał z wujkami którzy byli jeszcze na boisku. Po 5 minutach Igła był już z powrotem. Wziął ode mnie Dominikę i poszedł do samochodu, a ja poszłam po Sebastiana.- Hej chłopaku chodź idziemy tata jest już gotowy i poszedł z siostrą do samochodu.
- Idę, idę. Pa wujki.
- Pa Seba.-odpowiedzieli mu wszyscy razem. Złapałam małego za rękę i poszliśmy na parking przed halą.- Ciocia wiesz co. Bardzo fajnie się dzisiaj z Tobą bawiłem, dziękuję za te zabawy. Jesteś najlepszą ciocią.-schyliłam się do niego, a on się przytulił do mnie. To co usłyszałam było słodkie, nie spodziewałam się tego nigdy. Wzruszyłam się. Ogarnęłam się i zapakowałam małego do samochodu.- Milena jeszcze raz bardzo ci dziękuję za opiekę nad tymi urwisami, w ramach rekompensaty zapraszam cię w niedziele na obiad.
- Nie no Krzysiu to była przyjemność i nie musisz żadnej rekompensaty mi dawać.
- Oj tam, oj tam sam ugotuję obiecuję.
- No to jak ty będziesz gotował to ja chętnie przyjadę tylko czy potem nie będę musiała później jechać do szpitala.
- Ej no co ty nie wierzysz w moje możliwości ?
- No co ty ja gdzie tam.
- No to widzimy się w niedziele na obiedzie dam ci jeszcze znać jutro po meczu co i jak. A odnośnie meczu Iwona też będzie z Sebastianem, a mała ma iść do jakiejś koleżanki z przedszkola na noc i Iwona chciała się z tobą dogadać co i jak żebyście razem siedziały.
- No ja na hali jestem zawsze godzinę przed meczem, żeby na waszą rozgrzewkę zdążyć, bo latam z koleżanką z aparatem i robimy zdjęcia.
- A no fakt, tak mi się kiedyś wydawało, że cię widziałam koło band jak ktoś mi robił zdjęcia.
- Cóż za skromność panie Ignaczak. A my robimy zdjęcia wszystkim nie tylko Tobie. Ale akurat jej na tym meczu nie będzie, bo się rozchorowała i zostaje w domu. A Iwona, o której przychodzi?
- No to jej powiem, żeby też przyjechała godzinę przed  i spotkacie się w sektorze E.
- To widzimy się jutro i macie skopać im tyłki panie Ignaczak.
- Dobrze proszę pani, a właśnie jak ma pani na nazwisko?
- Żygadło, Milena Żygadło.
- No co ty, to tak jak Ziomek. Nie jesteście jakoś spokrewnieni?
- Raczej nie.
- Szkoda, bo to mój przyjaciel, tak jak ty. No dobra, ja już zmykam
i do jutra.
- Pa, pa pozdrów Iwonę. – Krzysiek pojechał, a ja skierowałam się
w stronę swojego samochodu. Gdy miałam już zamykać drzwi
i odjechać ktoś mi przeszkodził.- Hej. Strasznie szybko uciekłaś
z hali, a chciałem z Tobą pogadać.
- Śpieszyło mi się, bo Igła czekał. Przywiozłam tylko jego dzieci
i miałam spadać do domu. A o czym chciałeś ze mną rozmawiać?
- Masz teraz trochę czasu?
- No jakoś specjalnie mi się do domu nie spieszy, bo jutro nie ma szkoły więc spoko.
- To chodź przejdziemy się.- Wysiadłam z samochodu, zamknęłam go i poszłam za nim. Szliśmy już jakiś kawałek, ale nikt się nie odzywał. Ja biłam się z myślami, dlaczego w ogóle on chciał ze mną rozmawiać. Był moim siatkarskim idolem, byłam zakłopotana. Przez moją głowę przechodziło tysiąc myśli na minutę. Moje rozmyślania przerwał jego głos.- Chciałem cię przeprosić jeszcze raz za to, że na ciebie wpadłem, ale chciałem cię też poznać, bo płakałaś, a takie dziewczyny nie powinny płakać.
- Zbyszek to ja powinnam cię przeprosić, bo to była moja wina. A co do tamtej sprawy to nie miej mi za złe, ale nie chcę do tego wracać. Chcę o tym jak najszybciej zapomnieć. Teraz zaczynam nowe życie bez zakazów i problemów. Mam propozycję chodźmy.
- Ale gdzie, co ty robisz?
- No chodź zobaczysz zaraz.- Złapałam go za rękę i pociągnęłam szliśmy wzdłuż Wisłoka, aż doszliśmy do mojego ulubionego miejsca. Usiadłam na samym brzegu góry i patrzyłam na miasto. Zbyszek usiadł koło mnie.- Tu jest pięknie.
- Wiem to jest drugie miejsce w którym uwielbiam przesiadywać, tylko, że w dzień jest tu dużo ludzi, a wieczorem niebezpiecznie i rzadko tu przychodzę.
- Dlaczego mnie tu przyprowadziłaś?
- Bo coś czuje, że masz jakiś problem, nie znamy się więc nie chcesz opowiadać. Ja to rozumiem dlatego przyprowadziłam cię tutaj. To miejsce pomagało mi gdy miałam jakiś problem. Jutro macie mecz,
a znam twoją grę, bo często jestem na meczach i obserwuje grę każdego zawodnika, żeby wychwycić elementy waszej gry
i wykorzystać ją u siebie w praktyce. Nie jestem hotką, która chodzi na mecze tylko po to żeby popatrzeć na spoconych facetów jak większość dziewczyn na hali. Ja podziwiam was za waszą grę, a nie za to jak wyglądacie czy ile macie pieniędzy na koncie. Wiem, że masz jakiś problem i wiem, że to wpłynie na twoją grę. Nie chcesz chyba przez to zejść z boiska i stać w kwadracie. Ta gra to twoja pasja,
a wiem że najgorsza rzecz dla zawodnika to stanie w kwadracie
i czekanie, aż trener w końcu wpuści cię na boisko i będziesz mógł pokazać na co cię stać. Wiem, że ciężko jest oddzielić życie prywatne od boiska, ale czasami się nie da i to wpływa na naszą grę. Pomyśl sobie nad wszystkim ja ci nie będę przeszkadzać i przerywać, jeśli będziesz chciał mówić to mów, a jeśli wolisz ciszę to pomilczę
z Tobą.- Po moim monologu Zbyszek zatopił wzrok w panoramie miasta i widziałam, że zastanawia się nad czymś. Odwróciłam wzrok od niego i też pogrążyłam się we własnych myślach. Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale było już późno i zaczęło robić się zimno. Wstałam
z miejsca i zaczęłam chodzić w miejscu. Nie chciałam przeszkadzać Zibiemu.- Zibi przepraszam, że przeszkadzam, ale zrobiło się już późno i chłodno, a ty jutro masz mecz wracajmy już dobrze?
- Tak, tak pewnie. Przepraszam cię, że tak długo zająłem ci czas, a nic się nie odzywałem. Ale dziękuję ci bardzo za to, że mnie tu zabrałaś.
- Nie ma za co naprawdę, jeżeli mogłam ci pomóc to bardzo się cieszę. Chodźmy już.- Zibi podszedł do mnie i przytulił mnie.- Dziękuję jeszcze raz.
- Nie ma sprawy.- Powiedziałam i odsunęłam się od niego i ruszyłam
z powrotem w stronę hali. Zbyszek szedł koło mnie. Szliśmy w ciszy. Kiedy doszliśmy na parking pod halą pożegnaliśmy się i rozjechaliśmy się w swoje strony. W domu poszłam się od razu wykąpać i nawet nie wiem kiedy Morfeusz wziął mnie w swoje ramiona. 



~~**~~
Jest nowy. Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze będzie czytał. Pozdrawiam i zapraszam na kolejny za tydzień ;)