sobota, 12 kwietnia 2014

Mega radość !!

W dzisiejszym meczu w play offach Asseco Resovia pokonała Zakse 3:1 i w rywalizacji jest remis 2-2. Wracamy do Rzeszowa na piąty mecz i walczymy o MISTRZA !! #GoSovia

wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział III


- ….
- O co ci znowu chodzi, chyba widzisz ze nie ma mnie
w domu. Nie wiem kiedy wrócę, jestem już pełnoletnia, chce sobie ułożyć w końcu życie, ale ty jak zwykle musisz się we wszystko wtrącić i zepsuć. Nigdy mi nic nie było wolno, zawsze było nie bo to, nie bo tamto. Myślałaś, że nie pamiętam o tych wszystkich akcjach, to się grubo pomyliłaś, bo ja bardzo dobrze wszystko pamiętam. A teraz nie mam czasu z Tobą gadać, bo mam inne zajęcie, a ty może w końcu byś się wyprowadziła, bo domu i Madzi na pewno nie dostaniesz !!!- rozłączyłam się, wkurzona rzuciłam telefonem o ziemie ten roztrzaskał się, a ja usiadłam na ziemi i zaczęłam płakać. Nie radziłam sobie już z tym, miałam tego wszystkiego dosyć. Najgorsze w tym wszystkim było to, że pomimo iż mam przyjaciół nie chce ich obarczać swoimi problemami, nie potrafię tak się otworzyć i powiedzieć co mi leży na sercu. Krzyśkowi powiedziałam, nie wiem dlaczego. Zaufałam mu i chyba się nie pomyliłam w tym. Nie wiem ile tak siedziałam przed halą, ale nie mogłam się tak tam pokazać, miałam czerwone oczy od płaczu, tusz miałam na policzkach, wyglądałam okropnie. Wstałam pozbierałam resztki telefonu i wyrzuciłam je do kosza zachowałam tylko kartę z numerem telefonu. Wytarłam oczy i poczekałam jeszcze chwilę, żeby chociaż trochę ochłonąć. Już miałam wchodzić na hale, gdy przez przypadek na kogoś wpadłam.- Przepraszam pana bardzo nie chciałam…
- Nic się nie stało to też moja wina, nie zauważyłem pani. Nic się pani nie stało ?
- Nie, wszystko jest w porządku, a panu nic nie jest?
- Nie no co ty, a tak w ogóle to Zbyszek jestem.- i podał mi rękę.
- Wiem kim jesteś. –uśmiechnęłam się.- Milena, miło mi cię poznać.
- Mi ciebie również. Wchodzisz do hali ?
- Tak, pewnie się śpieszysz, bo masz trening, idź nie zatrzymuję cię.
- Przepraszam, ale i tak jestem już spóźniony, ale może w zamian za to, że na ciebie wpadłem dasz się zaprosić na kawę?
- No nie wiem czy powinnam, a poza tym to ja na ciebie wpadłam, muszę już iść, bo czeka na mnie przyjaciel. Przepraszam i do zobaczenia.
- Do zobaczenia.- i rozeszliśmy się w swoje strony. Weszłam na hale
i usiadłam sobie tak żeby nie przeszkadzać w treningu. Na trybunach było kilka osób, którzy obserwowali trening. Ściągnęłam bluzę i usiadłam na krzesełku i przyglądałam się grze. Najbardziej przyglądałam się grze Lukasa i Rafała. Byli oni świetnymi rozgrywającymi i mogłam się dużo od nich nauczyć. Igła cały czas rozglądał się po hali. Chyba mnie szukał wzrokiem. Trochę był zmartwiony, że nigdzie mnie nie ma, a miałam być. Nie chciałam, żeby był rozkojarzony i martwił się. Wstałam z mojego dotychczasowego miejsca i przemieściłam się na krzesełka niedaleko wejścia do szatni tylko tak, żeby mnie teraz widział. Gdy już mnie zobaczył uśmiechnął się i wrócił do gry. Zauważyłam, że Zbyszek mi się co jakiś czas przygląda. Trening się zakończył chłopaki jeszcze rozciągali swoje mięśnie, a kibice już się rozeszli i na trybunach zostałam sama. Chłopaki strasznie się wygłupiali.
W pewnej chwili usłyszałam swoje imię.- Milena, chodź tu.- wzięłam swoją bluzę i zeszłam na dół. Strasznie się wstydziłam, no ale poszłam.- Chłopaki poznajcie to jest Milena, moja przyjaciółka i nasza kibicka.
- Hej miło mi was poznać osobiście.
- Cześć Milena- powiedzieli wszyscy równocześnie. I tak wszyscy podchodzili po kolei do mnie i się witali. Dobry kontakt złapałam jeszcze z Alkiem. Bardzo sympatyczny i przyjazny jest. Nadeszła kolej Zbyszka-Hej miło mi ciebie poznać jeszcze raz. Nie sądziłem, że się tak szybko spotkamy.
- No widzisz czasami zaskakuje ludzi. A tak serio to jeszcze raz przepraszam za to pod halą i miło mi ciebie poznać.
- Mi również i mam nadzieje, że będziesz na naszym meczu w sobotę?
- No pewnie nie odpuszczam żadnych meczy.
- No to dobrze. Może spotkalibyśmy się po meczu ? Poczekałabyś na mnie, a później zabieram cię na kawę, co ty na to ?
- No nie wiem, czy dam rade. Dam ci znać jakby co. Ok?
- No pewnie – uśmiechnął się, a do nas podszedł Igła.-
No jak tam Milena jedziemy ?
- Tak, muszę się jeszcze pouczyć na jutro. No to cześć Zbyszek i do następnego.- puściłam mu oczko i poszłam razem z Igłą, który już o dziwo był przebrany. Gdy byliśmy już w samochodzie Krzysiek zaczął rozmowę.- No i jak było na treningu?
- Jak na każdym waszym treningu. Szału nie ma.- wystawiłam mu język.
- Ej ej wypraszam sobie, ja tam byłem to musiał być szał. Nie no żartuje, widziałem, że złapałaś dobry kontakt ze Zbyszkiem i Alkiem.
- No Alek jest fajny bardzo sympatyczny, a Zbyszek no nie znam go, też wydaje się spoko, ale mam do niego dystans, dużo o nim słyszałam
i wszędzie o nim piszą w internecie, nie znam go więc nie oceniam i nie skreślam jako człowieka.
- No wiem, on w rzeczywistości nie jest zły, ale trudny trochę. O każdym z nas dużo piszą, ale większość to plotki.
- Wiem i dlatego nie wierzę w żadne teksty z internetu,
bo wiem, że wy jesteście inni. Poświęcacie się siatkówce, podporządkowujecie jej całe swoje życie, ale wiem ile to was kosztuje.
- Widzę, że jesteś inna niż wszyscy. Nie oceniasz nas tylko najpierw chcesz poznać, a dopiero później wydać na ten temat opinie. Lubię cię i cieszę się, że cię poznałem.
- Ja też i przepraszam, że zawracam ci głowę, że musisz mnie odwieźć
i w ogóle.
- No co ty przestań, przyjaciołom się pomaga i wspiera ich, a ty jesteś moją przyjaciółką. Iwona i dzieciaki też cię polubiły i mam nadzieje, że będziemy częściej się widywać i rozmawiać. Mogłabyś dać mi swój numer telefonu, to zadzwoniłbym przed meczem i byśmy się dogadali co i jak?
- No wiesz ok tylko z tym zdzwonieniem się może być mały problem, bo po rozmowie z matką rzuciłam telefonem o ziemie i się roztrzaskał więc pozbierałam części i wyrzuciłam do kosza, zabrałam tylko kartę sim, żeby nie kupować nowego numeru.
- O matko to co ona ci powiedziała?


-*-
Jest kolejny. W Mileny życiu wiele się dzieję, ale jeszcze wiele będzie się działo. Następny za tydzień. Pozdrawiam. ;-)
Czytasz = Komentujesz = Motywujesz.


wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział II



-Nic się nie stało. Pójdę już.- odpowiedziałam siatkarzowi. Gdy już się miałam się odwrócić i odejść Krzysiek złapał mnie za rękę i powiedział – Poczekaj, możesz mi zaufać, jeśli się wygadasz to będzie Ci lepiej.
- Nie będę panu zawracać głowy swoimi problemami,
bo na pewno ma pan dużo swoich i nie ma pan czasu, bo ciągłe treningi.
- Mam czas. Chodź porozmawiajmy.- Usiedliśmy z powrotem na trawie. Długo zastanawiałam się czy powiedzieć Krzyśkowi dlaczego płakałam. Zdecydowałam, że jednak powiem.- Matka zdradza ojca od jakiś trzech lat, postawiłam jej ultimatum, że albo rodzina albo kochaś, niby wybrał rodzinę, ale ja jej nie wierzyłam i ona dalej to robiła, powiedziałam w końcu ojcu i się rozwodzą, walczą w sądzie o majątek chociaż matce nic się nie należy, ja gdyby nie stypendium ze szkoły to nic bym nie miała, no i walczą o moją młodszą siostrę i ja zrobię wszystko, żeby moja matka jej nie dostała.- mówiąc to płakałam, ale nie byłam w stanie tego opanować. Krzysiek objął mnie i pocieszająco gładził mnie po plecach. Odsunęłam się od niego
i wstałam szybko.- Przepraszam, że zajęłam panu czas, ale pójdę już.
- Poczekaj, chcę ci pomóc. Jeśli będziesz potrzebowała porozmawiać, czy cokolwiek to zawsze możesz zadzwonić, a teraz choć bo robi się chłodno zapraszam na herbatę, poznasz moją żonę i dzieci. One bardzo się ucieszą
z nowej cioci.- uśmiechnął się podniósł mój rower i złapał za rękę, żebym poszła z nim.- No dobra, ale tylko na chwile bo muszę wrócić do domu posprzątać.- puściłam jego rękę i poszłam z nim. Nie musieliśmy daleko iść, gdyż mieszkał nie daleko. Postawił mój rower koło garażu i zaprosił do środka. Dom mieli piękny, duży z dużym ogrodem. Jak Krzysiek zamknął drzwi to od razu można było usłyszeć jak dzieci biegną przywitać się z tatą.- Dzieci poznajcie to jest…-zapomniałam przecież się nie przedstawiłam.- Milena miło mi was poznać.-uśmiechnęłam się do nich.- Cześć ja jestem Sebastian, a to moja siostra Dominika.-podszedł do mnie i podał rączkę po czym się uśmiechnął.- Będziesz naszą nową ciocią?- pyta Dominika.- Jeśli tylko będziecie chcieli to pewnie.- dziewczynka podeszła do mnie
i przytuliła się do moich nóg.-Dzieci chodźcie do pokoju a nie tak
w progu prawie się witacie. Cześć kochanie.- Igła podszedł do żony i dał jej  buziaka w policzek.- Kochanie to jest Milena, poznałem ją dzisiaj jak byłem na spacerze w tym moim miejscu. Siedziała sama i płakała.
Nie chciała ze mną rozmawiać, ale mój urok osobisty robi swoje prawda?- uśmiechnął się do żony, a ja podeszłam bliżej i podałam jej dłoń- Milena miło mi panią poznać.
- Jaką panią Iwona jestem i miło mi ciebie poznać.
- Przepraszam, że zawracam wam głowę, nie chciałam przeszkadzać bo wiem, że macie swoje życie, ale Krzysiek się uparł.
- No i bardzo dobrze, a teraz usiądź i opowiedz czemu płakałaś, a Krzysiu zrobi nam herbatę.- odwróciła się do męża i uśmiechnęła się.
- No dobra niech stracę.- i wyszedł z salonu do kuchni. Ja opowiedziałam Iwonie o wszystkim tak jak Krzyśkowi. Teraz nie płakałam, chyba faktycznie rozmowa z nieznaną osobą mi pomogła i podchodzę do tego już 
z dystansem. Krzysiek przyniósł herbatę, dzieci poszły do swojego pokoju odrabiać lekcje, a Krzysiu usiadł obok nas.-
Ja was bardzo przepraszam nie chce was obarczać swoimi problemami.
- Milena daj spokój zawsze możesz na nas liczyć czy na mnie, czy na Iwonę, prawda kochanie?
- No jasne w każdej sprawie i o każdej porze.
- Dziękuję wam naprawdę, ale teraz muszę was przeprosić i muszę lecieć do domu bo robi się ciemno,
a ja wracam rowerem i mam kawałek do domu.
- Ale to nie ma problemu rower schowamy do garażu
a ja cię podwiozę, bo i tak jadę na trening.
- Krzysiu ma racje, a po rower przyjedziesz następnym razem i będzie okazja, żeby się znowu spotkać.- Iwona uśmiechnęła się szeroko i przyjaźnie.- Dziękuje wam,
bo tyle dla mnie robicie, a w ogóle mnie nie znacie,
a okazaliście pomocną dłoń.
- Przyjaciołom się pomaga i wspiera się ich.
- No tak, ale każdy inny człowiek olał by sprawę i nie przejął się tym.
- Oj no, ale my jesteśmy inni, a tym bardziej jak jest to młoda i ambitna dziewczyna.
- Dziękuję wam jeszcze raz. Tyle, że nie wiem kiedy będę mogła przyjechać po rower, bo jeszcze chodzę do szkoły.
- Studiujesz? Jaki kierunek?
- Nie, jeszcze nie studiuje ostatni rok w technikum jeszcze mam.
Na kierunku architektura krajobrazu.
- O no to fajnie już wiem gdzie będę dzwonić jak będę chciała kupić rośliny do ogródka.
- Służę pomocą.- uśmiechnęłam się.
-No dobra, my tu gadu gadu, a ja muszę jechać na trening.
- Nie musisz mnie odwozić tu niedaleko jest przystanek to pojadę autobusem.
- No coś ty, a o której musisz być w domu?
- W sumie to nie wiem, matka mi kazała posprzątać
w domu, ale mi się w ogóle nie chce, siostra dzisiaj zostaje u babci, a ojca nie ma. Miałam iść dzisiaj z przyjaciółką na trening, ale nie mam ochoty.
Gdzie ja zawsze kochałam chodzić na treningi.
- No to chodź porywam cię, a później odwiozę do domu.
- Nie no coś ty, ty masz trening ja dam sobie radę.
- Milena nie denerwuj mnie. Chodź
- No dobra. Pa Iwona.
- No papa Milena i odezwij się do mnie.- Uśmiechnęła się
i przytuliła mnie na pożegnanie. Krzysiek pocałował żonę i pożegnał się
z dzieciakami. Po 5 minutach byliśmy już w drodze na hale. – Milena, a co ty trenujesz?
- Głupio mi mówić, ale siatkówkę.
- No co ty serio?
- No tak, gdyby nie ona to bym nie poradziłabym sobie
z tym wszystkim co dzieje się w moim życiu. Gdy byłam na hali, w sumie dalej jak na niej jestem, to otoczenie się nie liczy. Nie ma problemów jest tylko piłka, boisko, siatka i ja.
-Wiesz mam podobnie, chociaż czasami i to nie pomaga. Chodź jesteśmy na miejscu poznasz chłopaków, a później zawiozę cię do domu.- wysiadłam
z auta i poczułam wibracje telefonu.- No pięknie, matka dzwoni.- powiedziałam sobie po cichu, ale chyba za głośno, bo Igła usłyszał.- Odbierz i powiedz, że teraz nie możesz rozmawiać, bo masz ważne spotkanie, i że będziesz w domu po 21.
- No dobra to ty leć do szatni, a ja na hale trafie tylko powiedz ochroniarzowi, że będę, żeby mnie wpuścił.
- Ok, to ja lecę i wracaj szybko.- i chłopak pobiegł na hale, a ja odebrałam telefon.- Tak, o co chodzi?







-*-
Wracam po dość długiej przerwie. Bardzo was przepraszam, że tak zaniedbałam tego bloga, ale zbyt mała ilość czasu mi w tym pomogła. Mam napisane parę rozdziałów do przodu i będę się starała dodawać rozdziały regularnie co tydzień we wtorki wieczorem. Mam nadzieję, że będziecie czytać i komentować, bo to motywuje. Pozdrawiam :*